wtorek, 21 września 2010

Nasze miejsca

W celach zrobienia zakupów wybieramy się głównie w kilka miejsc:
*Eroski (zwany „Grosikiem”) i Marcadona – dwa supermarkety. Zawsze przemierzamy dział szynek i marzymy o kupnie Jamon. Robiąc zakupy często przytrafia nam się coś ciekawego.





*Blanco (“Białas”) – fajny sklep z odzieżą należący do sieci sklepów Zara, Bereshka i Stradivarius. Niedrogi, ma wiele promocji (Doma kupiła portfel za 3 euro a Ola upatrzyła torebkę za 9). Czujemy, że w niedługim czasie możemy roztrwonić tam większą część naszego stypendium.

*Mini Asia – najtańsze zakupy w mieście, wszystko made in China, łącznie ze sprzedawcą.
• Kosz na śmieci – 0,75 euro.
• Lusterko powiększające – 1,80 euro.
• Łaciata miseczka – 0,75 euro
• Atmosfera chińskiego bazaru- bezcenne



*Dixieland – knajpa, która ma wiele plusów:
-sympatyczny właściciel, mówiący po angielsku
-wi-fi, czyli możliwość korzystania z Internetu
-dobrze przyrządzane napoje po niskich cenach
-dobra muzyka
-popularna wśród mieszkańców okolicy
-jeden minus – miły kelner z dziwną wadą- jego ciągłe spojrzenia są niewytłumaczalne i budzą mieszane uczucia. Chyba czeka aż pójdziemy żeby nas skasować.


*Atocha – miejsce eksperymentów kulinarnych. Lubimy ze względu na smaczne przystawki. Jak dotąd wypróbowałyśmy:
~Suspiros jamon con pimientos de padron – smażone kawałki szynki jamon z małymi papryczkami – całkiem smaczne
~Empanadillas – pieczone pierożki z farszem rybno-pomidorowym – jak dotąd jedno z lepszych dań
~Gamba a la gabardyna – krewetki w cieście z sosem czosnkowym – bardzo smaczne


~Croquetas – krokiety z bliżej nieokreśloną zawartością – przeciętne
~Sepia – mątwa – ohydne gumiaste wodne żyjątko, zupełnie bez smaku


~Champion a la plancha – smażone grzyby pływające w oliwie – dobre na przystawkę ale nie jako danie główne
~Tigres – nadziewane małże – dobre
~Oreja plancha – smażone, panierowane świńskie uszy – żylaste z włoskami, na wyrafinowane inaczej podniebienia





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz